Cały mecz rozegrał z miną pokerzysty. Przyglądając się wyrazowi twarzy 32-letniego Adama Ciemniaka można było odnieść wrażenie, że wynik spotkania jest mu zupełnie obojętny. Albo, że nerwy ma ze stali. Żadnej reakcji: po udanym zagraniu, zdobytej bramce, czy... zmarnowanym rzucie karnym - Oczywiście zawsze trochę się denerwuje, ale potrafię zapanować nad emocjami. Umiem się całkiem wyłączyć i skupić tylko na samej grze. Podczas spotkań jestem tak skoncentrowany na tym co dzieje się na parkiecie, że nigdy nie docierają do mnie żadne odgłosy z trybun - mówi Adam Ciemniak, który po dwóch latach przerwy wrócił do uprawiania piłki ręcznej.
Rozgrywający Energetyka nie mógł chyba podjąć lepszej decyzji, gdy twierdząco odparł na propozycję Arkadiusza Augustyniaka i Dariusza Śrudki, którzy proponowali mu wznowienie kariery. Po tym co zaprezentował w niedzielę w Gryfinie trudno było uwierzyć, że miał aż tak długi rozbrat z piłką ręczną. - Sam jestem trochę zaskoczony. Przecież przez równo 24 miesiące nie trzymałem piłki w rękach - mówi rutynowany rozgrywający.
Ciemniak zawsze imponował techniką. Pod tym względem wyróżniał się nawet wówczas, gdy jako junior rozpoczynał występy w seniorach w Łącznościowcu Szczecin. W niedzielę znowu z przyjemnością patrzyło się na jego dokładne podania na kontrę do skrzydłowych przez prawie całe boisko, wykonywane ze swobodą zwody, niesygnalizowane rzuty czy dynamiczne wejście w strefę akademików. Gdy w ataku miał trochę wolnego miejsca natychmiast stwarzał zagrożenie. Na jego przykładzie potwierdziła się stara sportowa prawda, że techniki się nie zapomina. - Miałem obawy co do zdrowia. Przed podjęciem decyzji na "tak" musiałem być pewien, że podołam rozgrywać spotkań pod względem fizycznym. Wytrzymałość, szybkość, siła rzutu, to wszystko wymagało i wymaga jeszcze dopracowania - przyznaje Ciemniak.
W końcówce spotkania lider Energetyka trochę osłabł, popełnił kilka błędów i usiadł na ławce. Ale wynik był już wówczas sprawą rozstrzygniętą. - Trenuję pięć razy w tygodniu, ale jeszcze do pełnej formy nie wróciłem - przyznaje.
Ciemniak w wieku 29 lat wrócił z Głogowa do Szczecina, gdzie rozpoczynał przygodę ze szczypiorniakiem. Zdecydowanie przedwcześnie zrezygnował z gry w ekstraklasie, a po pewnym czasie w ogóle zakończył karierę. - Do Szczecina wróciłem z powodów rodzinnych. A w Pogoni Handball przestałem grać, bo nie odpowiadały mi pewne posunięcia personalne i zachowania niektórych osób. Nie będę tego wątku rozszerzał, zainteresowani wiedzą o co chodzi. Gra przestała mi sprawiać przyjemność. Ale brakowało mi tej adrenaliny i pozytywnych emocji udzielających się zwłaszcza po wygranym meczu. Fajnie, że dzięki Energetykowi mogę znowu odczuwać radość z gry. Dodajmy, że Ciemniak kończy właśnie drugi fakultet i z powodzeniem rozwija własną działalność gospodarczą. - Nie samą piłką ręczną człowiek żyje - śmieje się.
Źródło: Nowe 7 Dni Gryfina |